22 Lutego 2025
Obejrzałem kiedyś krótki filmik o sądzie ostatecznym w którym kolejka osób stoi przed drzwiami do nieba i czeka na werdykt, czy zasługują w swoim życiu na wieczną ucztę niebieską, czy nie. Każda osoba ma ze sobą aktówkę z dobrymi i złymi czynami które popełnili w swoim życiu i sąd polega na oddawaniu aktówki aniołowi i stawanie na wadze ze skalą od "zły" do "dobry". Przychodzi pierwsza osoba, która miała w swoim życiu parę złych uczynków, choć ogólnie była dobrym człowiekiem. Ale niestety te złe czyny przeważają i waga pokazuje, że to był zły człowiek. Przychodzi więc druga osoba, która w swoim życiu dużo dobra czyniła. Po krótkim wahaniu waga - ku wielkim zdumieniu wszystkich - pokazuje, że to też był zły człowiek. Na sam koniec przychodzi grzesznik z krwi i kości, z aktówką pełną złych czynów. Podchodząc do wagi zatrzymuje go jednak Jezus, który bierze wszystkie jego grzechy na siebie i do którego grześnik się zwrócił o pomoc, żeby kroczył razem z nim przez życie. Dopiero przy Jezusie skala wagi pokazuje, że to jest naprawdę dobry człowiek. Dzięki temu, że grzesznik zaufał Bożemu miłosierdzi i Bożej miłości, miał dostęp do królestwa niebieskiego, choć miał dużo wad i grzechów.
Co prawda jest to opowieść o sądzie ostatecznym i miłości Bożej, to zdarzają się w naszym życiu osobistym często sytuacje, w których to my osądzamy innych ludzi, żeby stwierdzić czy oni są godni naszego czasu, zaangażowania lub naszej miłości. Mamy więc listę wymagań do drugiej osoby, czasami długą na wiele stron, ale tak jak z tą osobą z opowieści, która dużo dobrych czynów spełniła, i to może nie wystarczyć nam. Podchodząc do tej kwestii czysto racjonalnie, to taka nasza postawa jest nieracjonalna. Nawet jeśli dążymy to perfekcji i nam to całkiem dobrze wychodzi, to nie jesteśmy jeszcze doskonali ani nigdy nie będziemy. Dlaczego więc mielibyśmy móc oczekiwać to od drugiej osoby? Każdy z nas dostał różne karty w życiu: niektórzy lepsze, a inni gorsze. Mamy różne przeżycia, różne traumy i różne osoby które spotkaliśmy na naszej drodze życiowej. Ważne jest jak my się z tym obchodzimy, jak to rozegramy. Będzie niejeden upadek i zawsze się znajdzie jakaś wada nad którą my albo druga osoba powinna popracować. Może mamy i trochę mniej wad od innych, ale zawsze się jakaś znajdzie. Bądźmy więc miłosierni dla drugiego człowieka, dostrzegajmy jego chęć poprawy i dawajmy nasz czas, nasze zaangażowanie i naszą miłość, nic za to nie oczekując prócz chęci poprawy. A i w tej kwestii bądźmy wyrozumiali, bo tam gdzie jest światło też jest i ciemność. Najlepiej więc dawajmy nie oczekując nic w zamian.
"Przeto nie możesz wymówić się od winy, człowiecze, kimkolwiek jesteś, gdy zabierasz się do sądzenia. W jakiej bowiem sprawie sądzisz drugiego, w tej sam na siebie wydajesz wyrok, bo ty czynisz to samo co osądzasz."