2 Sierpnia 2025
Pana Boga można przyrównać do dobrego malarza, który maluje dobre obrazy, którymi jesteśmy my. Co to dla nas oznacza, wyjaśnimy po krótkiej dygresji o logice.
W logice mówimy o implikacji, jeśli z wydarzenia A jesteśmy w stanie wywnioskować wydarzenie B. Np. jeśli pada deszcz (A), to ziemia jest mokra (B). Jest to implikacja, a nie ekwiwalencja, bo z mokrej ziemi (B) nie jesteśmy w stanie wywnioskować, że pada deszcz (A), ponieważ zamiast deszczu mogliśmy podlać ogródek. Jedynie możemy stwierdzić, że jeśli warunek B nie jest spełniony (ziemia nie jest mokra), to warunek A nie może być spełniony (nie pada deszcz).
Wracajmy ale teraz do kwestii duchowości. Bóg jest dobrym malarzem, dlatego maluje dobre obrazy, którymi jesteśmy my — ludzie, których stworzył. To również jest implikacja, gdzie wydarzeniem A jest to, że Bóg jest dobrym malarzem. Wydarzeniem B jest to, że my ludzie jesteśmy dobrymi obrazami, które Bóg namalował. I w tej implikacji tkwi sedno wiary chrześcijańskiej, bo możemy w tym zobaczyć potrzebę miłości Boga, bliźniego i samego siebie.
Wszyscy znamy chyba powiedzenie, że jak nie kochamy siebie samego, to nie umiemy kochać bliźniego. Ale co więcej, jeśli nie kochamy samego siebie, to nie kochamy Boga. Zrozumieć to możemy, jeśli przeanalizujemy implikację Boga, który jest dobrym malarzem. Co to znaczy, że nie kochamy samego siebie? Patrzymy na swoje lustrzane odbicie i nie podoba się nam to, co widzimy. Wracając do tego, że jesteśmy obrazem, który Bóg namalował, to nie kochając swojego odbicia lustrzanego, nie kochamy obrazu, który Bóg namalował. Uważamy, że ten obraz nie jest dobry. Przez negację wydarzenia B (obraz nie jest dobry), musimy też negować wydarzenie A (malarz nie jest dobry). Ale Bóg jest tym malarzem... Dlatego nie kochając samego siebie, nie uważamy Boga za dobrego malarza, dobrego stwórcę. Ergo, nie kochając siebie, nie kochamy Boga.
Ale w tej analogii widzimy też, że powinniśmy kochać nie tylko siebie samego, ale i kochać bliźniego. Przyjmijmy, że Boga i samego siebie kochamy. To już jest dobry początek. Drugi człowiek, którego spotkamy na naszej drodze życiowej, nawet jeśli ma swoje wady, grzechy i inne mankamenty, jest i tak dobrym obrazem, który został namalowany przez Boga, najlepszego malarza. Jak się pięknie w informatyce mówi: "It's not a bug, it's a feature." Co oznacza, że może i wygląda to na jakiś błąd, ale może tak miało być od samego początku. Może drugi człowiek miał taki być; nawet jeśli w naszych oczach może się wydawać "niedorobiony", to może właśnie taki był Boży plan dla tego człowieka. Starajmy się więc kochać drugiego człowieka i dostrzegać w tym obrazie ruchy pędzlem naszego Boga, abyśmy w Jego dziele dostrzegali samego Stwórcę.
Widzimy więc, że miłość do Boga, bliźniego i nas samych jest ze sobą ściśle powiązana i nie może jednej z nich zabraknąć.